środa, 29 kwietnia 2015

ODEZWIJ SIĘ!

Swego czasu moja kuzynka napisała w pewnej sprawie list do papieża. Papież odpisał. 
To miłe mieć znajomych, którzy są ważniejsi od papieża.



Telefon służy do robienia zdjęć, pisania maili i grania w gry. Można go też użyć do dzwonienia, a nawet pisania krótkich wiadomości. Przez telefon łatwo jest przekazać szereg informacji jak np.:
„Przepraszam, nie dam rady przyjść na nasze spotkanie” 
„Przepraszam, nie będę”
„Nie dojadę” albo krócej
„Nie”. Łatwo? Moje pokolenie uważa to za niemożliwość.
Pamiętam, kiedy pierwszy raz zawaliłam termin. Nie chciało mi się jechać na zajęcia z fortepianu (sobota, rozumieją Państwo), więc zostałam w domu. Było miło, dopóki nie zadzwoniła zdenerwowana nauczycielka. Dlaczego się zdenerwowała? Zwyczajnie – bo nie wiedziała. Skąd mogła wiedzieć, skoro jej nie powiedziałam? Bardzo to przeżyłam, gdyż pierwszy raz moja pani od fortepianu była mną zawiedziona. Wtedy postanowiłam „nigdy więcej”. 
Jak to bowiem tak można: powiedzieć „będę” i... nie być, i nie uprzedzić!
Moje pokolenie uważa to za normalność. Ileż to razy czekałam smutna jak pies na ulicy, w domu, pod kościołem. Czekałam na osobę, z którą się umówiłam. Czekałam i czekałam, a telefon milczał. Kiedy włączałam komputer ta osoba witała mnie radośnie, zagadywała bądź „lajkowała” moje posty na facebooku. Totalne kuriozum stanowiły jednak teksty jakie otrzymywałam na prośbę o wytłumaczenie nieobecności:
„Nie chciało mi się”
„Daliście sobie radę beze mnie”
„Nie przyszłam, bo padał deszcz” (koleżanka mieszkająca ulicę dalej)
„Mów co u ciebie”
„Miałem tyle na głowie”
Wyobraźcie sobie, Koledzy i Koleżanki, osoba, z którą się umawiacie też ma często wiele na głowie, a przynajmniej jedną sprawę: spotkanie z Wami. Nieważna jest ważność spotkania ani sympatia bądź jej brak do danej osoby. Nieważne czy to kolega, koleżanka, szef, lekarz, prawnik, nauczyciel. Nie ma znaczenia czy z powodu naszej nieobecności ktoś umrze, czy co najwyżej ponudzi się godzinę dłużej, czy będzie podejrzewał, że ulegliście wypadkowi. Sposób odwołania terminu świadczy o odwołującym. 
Słowo „przepraszam” w tym przypadku spełnia funkcję wyjątkowo łagodzącą. Znaczy tyle co „przykro mi, a przynajmniej uprzejmie udaję, że mi przykro”. Zwrot grzecznościowy w wyjątkowych sytuacjach może zastąpić nawet tłumaczenia. Aczkolwiek tłumaczenia nigdy nie zastąpią uprzejmości, a nieuprzejme tłumaczenie brzmi bardzo źle.
Rzadko można mieć pretensje o samą nieobecność. Wiadomo jak to jest, gdy autobus nie przyjechał, rodzina się uwzięła, zabrakło czasu albo gdy się po prostu nie chce. Zawsze rozumiem, gdy ktoś poinformuje wcześniej albo nawet po czasie. Sama niestety tak robię, ale wtedy biję się w pierś i okazuję skruchę. Niektórzy nie widzą w tym problemu. Wśród nich są przyszli lekarze, prawnicy, nauczyciele. Tego nie rozumiem. Nie rozumiem i nie zrozumiem.
Jeśli zaś ktoś z Państwa nie rozumie, co niestosownego jest w wystawianiu kogoś do wiatru, jako wyjaśnienie proszę sobie wybrać losowe słowo z poniższej puli:

Lekceważenie, pogarda, grubiaństwo, niedojrzałość, buractwo, bezczelność, nietakt, arogancja, nieuprzejmość, chamstwo, impertynencja, tupet, dziecinada, gruboskórność, żenada, niewychowanie, prostactwo, ignorancja, nieokrzesanie, obcesowość, przypał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz