czwartek, 3 września 2015

Nie czytam książek

     
    Pamiętam, jak powiedziałam polonistce, że nie przeczytam "Zbrodni i kary", bo mnie obrzydza. Tak naprawdę arcydzieło znudziło mnie miałkim bohaterem. Przeczytałam streszczenie. Zdania nie zmieniłam. 
     Nie warto czytać książek. 


  Już słyszę święte oburzenie inteligentów z twarzoksiążki. Już widzę tę pogardę w oczach czytelniczki, co to nie pójdzie do łóżka, z kimś kto książek nie czyta (dość niskie wymagania). Już wyczuwam poczucie wyższości czytelnika co to nie jest statystycznym Polakiem i lubi czytać książki.
   Czytanie książek jest przyjemne, bywa emocjonujące. Podobnie emocjonuje mnie uprawianie sportów albo obserwacja drzew. Są jednak książki i książki. Są romanse i legendy, kryminały i obyczajówki. Jest Biblia i Meine Kampf. Są książki dobre i zwyczajnie słabe. Co jednak najważniejsze: jedne książki mają wartość, a inne nie. Owszem i mnie zdarzyło się czytać książki wątpliwej wartości. Zdarzyło mi się też obejrzeć dużo filmików z kotami, w czym nie widzę różnicy. Taka sama strata czasu. Co więc warto czytać?
  Zaraz pojawi się lista 100 książek, które TRZEBA PRZECZYTAĆ. Wśród nich bajki o samobójcach, mordercach, niewiernych żonach i pedofilach. Wybitne, bo tak powiedział Times, Guardian, empik, pani profesor. Jak nie przeczytam, to co? Będę głupia? Wygląda mi to na nowy rodzaj dyktatury. Z jednej strony narcyzm, z drugiej ostracyzm.
    Dodajmy do tego, że może rzeczywiście jestem głupia. Mądrą książkę przeczytać można bez zrozumienia. co mi wtedy po tym, że w towarzystwie powiem "Tak, czytałam `Proces` Kafki"? Sława dla sławy. Cóż to znaczy przy świetnie skonstruowanej krytyce podpartej błyskotliwymi spostrzeżeniami osoby, która nigdy tego dzieła nie ukończyła?

   Wyobraźmy sobie Staszka. Staszek studiuje medycynę. Dobrze się uczy, ma jasno określone cele, jest pracowity i zaradny. Chętnie pomaga innym. Ma różnorodne zainteresowania. Wierzy w Boga, ma zasady, gra na gitarze, jest dobry dla ludzi. Nie czyta książek. Co z tego? Po co ma czytać? Nie ma czasu, nie widzi potrzeby, nie ubogaca go to. Mądrzejszych rzeczy dowiaduje się z internetu. 

   Zgoda, powiem prawdę. Czytam książki. Tylko się tym nie chwalę. Nie widzę w tym powodu do zasług. Fakt czytania książek nie jest wyznacznikiem erudycji. O przeczytaniu książki mówię, gdy chcę spopularyzować dobre dzieło. O książkach nie rozmawiam, a jedynie o tym, co z nich zrozumiałam. Powiedzmy sobie trzy rzeczy.

   1. Książek nie czyta się dla fejmu.
   2. Jeśli masz czytać chłam, lepiej nie czytaj nic.
   3. Czytaj książki, które kształtują, a nie zajmują.

   Szukając wartościowej książki, nie warto kierować się opinią publiczną. Jak wiadomo większość... "mało" wie. Warto znać recenzje i opinie innych, nie warto wszystkim wierzyć. Osobiście mam alergię na słowo "bestseller". Wartościowego bestselleru nigdy nie czytałam. Z klasyką bywa różnie. Z kolei książki zbyt niszowe, szokujące czy nonkonformistyczne to zwykle zlepek wulgaryzmów, pornografii i beztalencia. Często bycie niszową służy książce za reklamę nie dlatego, że książka jest ambitna, tylko dlatego, że słabo się sprzedaje. Jakie książki warto czytać? Nie wiem, nie jestem z Times'a.* Co znaczy tyle, że dojrzały człowiek potrafi ocenić sam.

    Może przeczytam w tym roku książkę, może nie. Mam inne priorytety.

    ~*~

    Życzymy wszystkim uczniom i uczennicom owocnych miesięcy spędzonych w szkole. Pamiętajcie, że to nie szkoła kształci, tylko wiedza!

   ~*~

 *temat na inny dzień



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz