środa, 9 kwietnia 2014

Savoir-vivre to ściema

Oczywiście to nie do końca prawda. Właściwie to wcale się z tym nie zgadzam. Tylko momentami można odnieść takie wrażenie.




Savoir-vivre (dosłownie wiedza o życiu), jako ogólne zasady grzeczności wymyślono nie dla ozdoby, ale po to, by ułatwiały nam życie ze sobą. Ponoć człowiek to zwierzę społeczne (Nie jest dobrze by człowiek był sam” (Rdz 2, 18). Trudno w to jednak uwierzyć, widząc jak ludzie kłócą się między sobą na ulicach i w domach, jak lżą sobie nawzajem bliscy i przyjaciele. Życie z innymi ludźmi nie jest łatwe, a grzeczność wcale nie przychodzi naturalnie. Dlatego potrzebujemy od dzieciństwa wskazówek zachowania wobec innych osób, dlatego w każdym narodzie kształtuje się wzorzec takiego zachowania, żeby mniej więcej wiedzieć na ile możemy sobie pozwolić.

Niby oczywiste, jednakże moim zdaniem...

Savoir-vivre jest potrzebny do pomocy w życiu. I tylko do tego.
Savoir-vivre mniej więcej mówi nam, jak się zachować. I tylko mniej więcej.

Może dlatego bawią mnie lub nawet żenują rozmowy o savoir-vivre, które szybko przeradzają się w wymierzanie kąta odchylenia filiżanki od łokcia gościa ekskluzywnej restauracji albo tego czy na przyjęciu powinno się położyć serwetki kremowe, czy ecru. Może dlatego mnie bawią, że za bardzo mnie ani mojej rodzinie nie grożą takie dylematy? Być może to znaczy, że jesteśmy skończonymi chamami. W takim razie "wyższa kultura" opiera się na kolorze serwetek?
Czasami oderwanie od rzeczywistości spłyca całą tę tradycję. Do tego odstrasza młode osoby, które rzeczywiście myślą, że "savoir-vivre to ściema". "Savoir-vivre dla savoir-vivre'u" raczej nie wyprowadzi ich z tego błędu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz