wtorek, 18 marca 2014

Wiem, że nic nie wiem... O SZTUCE NOWOCZESNEJ.







Jakiś czas temu dane mi było uczestniczyć w nietypowych warsztatach pisania ikony. Poza nabyciem praktycznych umiejętności ikonopisarstwa oraz wyciągnięciem wielu informacji o tej fascynującej sztuce kościołów wschodnich od uroczej pani, która owe warsztaty prowadziła, dowiedziałam się przede wszystkim tego, że NIE WIEM NIC O SZTUCE!
No cóż, za eksperta w dziedzinie nigdy się nie uważałam, ale że podstawowe fakty z historii sztuki znam, odróżniam Moneta od Maneta, a w dodatku i nazwiska paru rodzimych twórców również wymienić potrafię, byłam przekonana, że do całkowitego ignoranta jest mi daleko. Jak więc dowiedziałam się okrutnej prawdy?
Podczas przerwy między sesjami warsztatowymi nawiązałam bardzo interesującą rozmowę z przedstawicielem młodej polskiej inteligencji, który postanowił zweryfikować moją wrażliwość na sztukę poprzez ukazanie mi swego ulubionego "obrazu". Ciężko powiedzieć,czego się spodziewałam, ale z pewnością nie tego, co ujrzałam: czarny kwadrat na białym tle. CZARNY KWADRAT NA BIAŁYM TLE. (kwadrat. figura geometryczna. czworokąt foremny. prostokąt o przystających bokach. - co kto woli, tło - białe, nie, inaczej: brak tła, niezamalowane płótno). Teraz pytanie, które pogrążyło mnie i moją rzekomą wrażliwość na sztukę: Jakie emocje wywołuje we mnie owo "dzieło"?
Bo, jak usłyszałam w dalszej rozmowie, w sztuce nie chodzi o to, co przedstawia, ale jakie emocje wywołuje w odbiorcy.
OK, powiedzmy, że zgadzam się. Historia ukazana w dziełach Matejki - zachwyt, niedowierzanie, jakim talentem może dysponować człowiek. Wyobrażenia śmierci w obrazach Beksińskiego - być może przerażenie, ale i podziw dla nieograniczonej ludzkiej wyobraźni. Można by dalej wymieniać, aby tezę o emocjach potwierdzić. Do momentu, gdy przychodzi mi spojrzeć na niekwestionowane dzieło sztuki nowoczesnej.
Kwadrat. Jakie emocje wywołuje we mnie kwadrat? Czarny, dodajmy. Poza wspomnieniami z lekcji matematyki w szkole podstawowej (pani pyta: kwadrat jest rombem czy romb jest kwadratem?), raczej żadne. Przepraszam, ale jak można nazwać kwadrat dziełem sztuki?! Jeśli już nawet przyjmiemy za główne kryterium wyżej wspomniane wywoływanie określonych emocji u odbiorcy (pomińmy więc kompozycję, technikę wykonania, przekaz...), to jakich namiętnych porywów mam się spodziewać po kontemplacji kwadratu?? Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Ktoś kiedyś powiedział, że nie wszystko trzeba rozumieć. I nie na wszystkim trzeba się znać. Jeśli więc zachwyt nad figurą geometryczną na płótnie ma świadczyć o mojej znajomości sztuki, to faktycznie, nie znam się. Ani trochę.

Dla tych, którzy również się nie znają, załączam coś godnego kontemplacji:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz