Ostatnimi czasy coraz
częściej jesteśmy świadkami rozpadów rodzin, zalewa nas ogromna
fala rozwodów, a dzieci tracą poczucie przynależności do
podstawowej komórki tworzącej naród, tj. rodziny.
Co
odpowiada za taki stan rzeczy? Brak odpowiedzialności rodziców, ich
lekceważący stosunek do wypełniania obowiązków, jakie zaciągnęli na
siebie powołując na świat potomstwo.
Większość
osób nie zdaje, lub raczej nie chce zdawać sobie sprawy z tego, jak
ważne w życiu każdego człowieka jest pielęgnowanie relacji rodzinnych, a
zwłaszcza prawidłowe wychowanie dzieci. Obecnie obserwujemy masowy
zanik więzi rodzinnych, będący skutkiem życia opartego głównie
na dążeniu do zapewnienia sobie odpowiednich warunków
materialnych i tzw. kariery. Oczywiście nie przeczę, iż odpowiednie zaplecze
finansowe jest istotnym elementem, który pozwala członkom
rodziny żyć na pewnym standardzie ekonomicznym, jednak nie może on
przesłaniać rzeczy znacznie ważniejszych. Żadna zabawka, żadne
ekskluzywne ubrania czy zapewnianie dziecku drogich rozrywek nie
zastąpi chwil spędzonych bezpośrednio z rodzicem. Podobnie jest
w przypadku małżeństw. By małżeństwo było zgodne i oparte na miłości, potrzeba poświęcania sobie wzajemnie czasu i uwagi. Nic nie zastąpi wspólnie spędzonych
chwil.
Właśnie tutaj tkwi główny problem dzisiejszych rodzin. Ludziom ciągle brakuje czasu, przez swoisty wyścig szczurów i skupianie się wyłącznie na specyficznie pojętym „sukcesie”, dla którego życie rodzinne jest zagrożeniem.
Właśnie tutaj tkwi główny problem dzisiejszych rodzin. Ludziom ciągle brakuje czasu, przez swoisty wyścig szczurów i skupianie się wyłącznie na specyficznie pojętym „sukcesie”, dla którego życie rodzinne jest zagrożeniem.
Zdecydowanie
większa część osób zamiast wybrać się całą rodziną np. na
niedzielny spacer do parku, woli przeznaczyć czas na zaspokajanie
własnych, egoistycznych zachcianek. W końcu znacznie wygodniej jest
wybrać się na zakupy do centrum handlowego, wysłać dzieci do kina
„dla świętego spokoju”, czy dać im większe kieszonkowe, by
same zaplanowały sobie czas, niż np. zorganizować wycieczkę
integrującą całą familię. Najzwyczajniej idziemy na łatwiznę,
bo tak jest wygodniej. Zapominany, że ulegając pokusie
konsumpcjonizmu pozbawiamy siebie i własne pociechy wielu
wartościowych chwil, a co się z tym wiąże, prawidłowych warunków
do rozwoju psychicznego dziecka. Taką postawą sprawiamy, iż
dziecko zaczyna postrzegać rodzica jako „skarbonkę bez dna”,
której jedynym obowiązkiem jest dawanie pieniędzy. Taki wzorzec
przekażą kiedyś własnym dzieciom. Czy rzeczywiście tego chcemy?
Sądzę, że odpowiedź jest przecząca. Jak zatem możemy to
zmienić?
Nikt
nie wymaga, byśmy rezygnowali z pracy czy prawa do odpoczynku na
rzecz dbania o miłą atmosferę rodzinną. Warto jednak
„przeramować” sposób spędzania wolnych chwil, czy nawet
spożywania posiłków. Dużym krokiem ku poprawie życia rodzinnego
będzie chociażby wspólna kolacja. Rodzina zasiadając razem do
stołu, tworzy atmosferę ciepła ogniska domowego. Pojawia się
wtedy okazja do zbliżenia się członków rodziny, zwłaszcza, jeśli
w ciągu dnia nie znajduje się na to czasu. Kolejną alternatywą
może być zaproponowanie bliskim, szczególnie dzieciom, wspólnej
zabawy np. w grę planszową. Opcji jest mnóstwo, trzeba tylko
chcieć i dać coś z siebie.
Trzeba
uświadomić sobie, że rola rodzica nie kończy się na powołaniu
na świat człowieka i zapewnieniu mu przyzwoitych warunków
materialnych, a rolą małżonków nie jest jedynie „znoszenie się
nawzajem”. W rodzinie jedno drugiemu powinno ustępować, tworząc w ten sposób wspólnotę. Warto w tym miejscy zaznaczyć, że wbrew obiegowej opinii
stosowanie pewnych zasad może przyczynić się do umocnienia więzi
rodzinnych. Wpajania odpowiednich wzorców zachowania, wymagają głównie dzieci. Jeżeli
rodzice w ramach ostatnimi czasy bardzo popularnego „bezstresowego
wychowywania”, będą unikać stosowania jakichkolwiek zasad i
dyscypliny, nie przyczynią się do zdrowego rozwoju moralnego
dziecka. Wręcz przeciwnie, zaszkodzą mu, ponieważ ów mały
człowiek będzie dorastał w przeświadczeniu, iż skoro żadne normy w zachowaniu go nie dotyczą, to wolno mu robić co tylko
zechce.
Skutki
takiego wychowania, a właściwie jego braku, będą niewątpliwie
widoczne w życiu dorosłym.
Oczywiście,
dziecko należy wychowywać otaczając je miłością i opieką, a
nie tresować. Mimo to warto być świadomym, że płynięcie z
duchem czasu, dążenie do „sukcesu” kosztem rodziny i stosowanie lansowanego „bezstresowego wychowania”
nie zawsze niesie ze sobą dobre skutki.
Sylwia
Anna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz